Moja przygoda z rolkami Powerslide Next 110 Charcoal, a co za tym idzie i szynami Combat Rocker 110, zaczęła się od obojętności. Mianowicie – wiedziałem, że Powerslide planuje wypuszczenie tych rolek już chyba od roku, widziałem grafiki projektowe, jednak jakoś nie zawładnęły one moją wyobraźnią. Przede wszystkim dlatego, że miałem już do czynienia z szynami na trzy koła z możliwością rockeringu i nie uważałem, aby były one przydatne do czegokolwiek poza slalomem.
Obojętność przerodziła się w ciekawość w chwili, gdy miałem zrobić opis tych rolek. Zacząłem rozważać różne opcje, jakie daje rockering i najbardziej zachwyciło mnie, że przy jednej długości szyny, sześciokątne podkładki dają nam możliwość zmiany dystansu między kołami, nieznacznego pochylenia rolki do przodu czy bardzo delikatnego uniesienia przedniego koła w celu uzyskania zwrotności.
Napisałem do ludzi z Powerslide (tych z Niemiec) że wymyślili coś naprawdę super i że pierwszy raz dostrzegam sens rockeringu w rolkach triskate do jazdy miejskiej. Podobało mi się też to, że nowe szyny Combat Rocker według wskazań producenta miały mieć 260 mm długości – od lat jeżdżę głównie na zestawie 3x110 w szynie 255 mm, który był przez długi czas moim ulubionym. Podzieliłem się uwagami z Powerslide i dostałem odpowiedź:
A nie chciałbyś tych rolek żeby sprawdzić, co dokładnie można uzyskać rockeringiem?
No, ba! Next nigdy za wiele, to mój ulubiony but. Już dawno temu doszedłem do wniosku, że nie ma sensu abym jeździł w czymkolwiek innym. Kiedyś musiałem szybko zawinąć do żłobka aby podrzucić ciuchy na zmianę dla córki, więc wskoczyłem w swoje RB 80, których dawno nie używałem. I wrażenie było takie ...eeeehhhh. To obiektywnie rzecz biorąc bardzo dobre rolki (zwłaszcza po tym, gdy wrzuciłem do nich liner Crown i zmieniłem szynę), jednak dopasowanie nie jest idealne. A Next po prostu leżą mi na nodze tak dobrze, że każde inne rolki jakich próbuję są zwykłym rozczarowaniem.
Nowe Next przyszły do mnie bardzo szybko, jednak trochę czasu minęło, zanim zabrałem je na pierwszą jazdę, jako że byłem na urlopie. Po powrocie, jeszcze tego samego dnia wieczorem wyciągnąłem je z pudełka, założyłem i od razu chciałem wyjechać na miasto.
Zróbcie hałas!
Nowe szyny Combat Rocker korzystają z „piesków” do rockeringu, a te są wykonane ze stali nierdzewnej. Ich spasowanie z otworami w szynie jest naprawdę ciasne, zakres tolerancji błędu bardzo mały. Jeżeli nie będą siedzieć w nich idealnie, a osie nie będą dobrze dokręcone, to nawet minimalny luz sprawi, iż szyny będą przeraźliwie zgrzytać podczas jazdy.
Dlatego, przed pierwszą jazdą kwestią obowiązkową jest nawet nie tyle dokręcenie śrub i osi (co naturalnie zrobiłem), ale rozkręcenie tego wszystkiego, a potem staranne złożenie w całość.
Po wyregulowaniu sprzętu, już bez żadnych zgrzytów w domu, udałem się na pierwszą jazdę, najpierw na ustawieniu flat, czyli bez zmiany pozycji kół. Pojeździłem i ...znowu zgrzyt. To znaczy, słychać go było od czasu do czasu, taka już natura szyna podkładkami, jednak chodzi mi głównie o metaforycznie wyrażoną niezgodność z oczekiwaniami.
Cały czas czułem, że „coś” jest nie tak. Rolki bardzo słabo skręcały w porównaniu do mojego drugiego zestawu z szyną 255 mm, nawet gdy jako punkt odniesienia brałem komplet nowych kół, z idealnym flat. Niemożliwe, aby 5 mm robiło aż tak kolosalną różnicę. Usiadłem na ławce i zacząłem się zastanawiać, o co chodzi. Może przy skręcaniu wszystkiego do kupy ustawiłem źle podkładki, coś przeoczyłem i środkowe koło jest wyżej, niż pozostałe? Miałoby to sens, bo dałoby swego rodzaju ustawienie antirocker, a na takim jeździ się fatalnie. Tyle, że tak nie było.
Na boku szyny zauważyłem napis: 290. Wróciłem do domu, sprawdziłem – faktycznie, rozstaw skrajnych osi to 290 mm, to nie pomyłka.
Jeszcze raz sprawdziłem specyfikację w bazie danych Powerslide. Jak byk widniało w niej 260 mm w przypadku modelu rolek, jaki dostałem. Widziałem też, że zarówno szyny 260 mm jak i 290 mm mają być dostępne w przyszłości, napisałem więc maila:
Ej, chłopaki, czy to ja dostałem parę do której przez pomyłkę dokręcono szyny 290 mm, czy to Wy macie u siebie błąd?
Okazało się, że to drugie. Odpowiedź: „Hej, dzięki za zwrócenie uwagi! Poprawiliśmy w bazie!”
I jak tu nie lubić Powerslide?
Tak więc, zamiast rolek podobnych do tego, na czym do tej pory jeździłem tyle że z możliwością rockeringu, dostałem coś, co można nazwać mianem wyścigowych czołgów. I jest to moim zdaniem określenie najbardziej tu pasujące i wbrew pozorom pozytywne, jednak przed wrażeniami z jazdy omówię kwestie techniczne dotyczące szyn Combat Rocker. Bo jest o czym pisać.
Niemcy idą na całość (bez skojarzeń, proszę).
Miałem w życiu naprawdę wiele szyn, w wielu modelach rolek. Także sporo wysokiej klasy, w tym tą, jakiej używałem wcześniej jako mojego najczęściej wybieranego podwozia do jazdy – 255 mm Trinity Pro. I chyba nigdy się z nią nie rozstanę.
Na takiej, jak Combat Rocker, jednak jeszcze nie jeździłem i mogę śmiało powiedzieć, że to jest dla mnie numer jeden w całej mojej historii doświadczeń z jazdą na rolkach jako sportem. Zanim przejdę do rockeringu, muszę napisać o klasie wykonania tego elementu.
Powerslide poszli na całość. Szyna wizualnie idzie w nurt brutalizmu, co cieszy moje oko, a ponadto to po prostu istny majstersztyk inżynierii. Jest wyprodukowana w procesie ekstruzji triple-void, który do tej pory stosowany był w najwyższej klasy szynach do jazdy szybkiej. Pozwólcie, że pokrótce objaśnię, czym jest produkcja szyn poprzez ekstruzję.
To nic innego jak przetłaczanie podgrzanego odpowiednio aluminium (tak, aby materiał był plastyczny), pod wysokim ciśnieniem, przez dyszę z otworem w kształcie (powiedzmy) litery U. Po wyjściu z niej, schładzany materiał twardnieje i daje profil, który zostaje poddany dalszej obróbce na skrawarkach (CNC), które usuwają nadmiar metalu i nadają szynie wykończenie.
I teraz – jeżeli dysza ma dosłownie kształt odwróconej litery U, otrzymujemy szyny bez jakichkolwiek mostków poprzecznych, a technologia nazywa się single void. Jeżeli otwór ma jedną dodatkową, poprzeczną belkę – szyna będzie miała jeden poziom mostków, jest to double void. Dwa dodatkowe otwory – dwa poziomy mostków poprzecznych, triple void.
Ta technologia sprawia, że można uzyskać większą sztywność szyny i w przypadku Combat Rocker to naprawdę czuć. Dostajemy wyjątkowo solidny kawałek metalu i najprawdopodobniej najsztywniejsze szyny mocowane fabrycznie w rolkach do jazdy freeskate, jakie kiedykolwiek ujrzały światło dzienne.
Innowacyjny rockering.
Druga sprawa to sześciokątne podkładki, zwane „pieskami”. Po pierwsze – wykonane są one ze stali nierdzewnej i biją na głowę jakością to, co otrzymywaliśmy np. w szynach Kizer Flux. Po drugie – używają jednoczęściowych osi. Jeden piesek ma po prostu nagwintowaną dziurę, w którą wkręca się oś.
I tutaj przejawia się geniusz konstruktorów – osie, których używają szyny zrobione są z lekkiego stopu aluminium 7075. Jako że aluminium jest miększe od stali, ryzyko uszkodzenia gwintu w podkładce jest naprawdę marginalne – prędzej „podda się” ten na osi.
To istotne, ponieważ osie używane w tych szynach są stosowane powszechnie w innych modelach Powerslide, więc nie będzie nigdy problemów z ich dostępnością. Sześciokątne podkładki natomiast? Pewnie będą dostępne tak długo, jak firma będzie robić szyny Combat Rocker, jednak miło wiedzieć, że nie musimy się o to martwić.
Lekkie, wysokiej klasy osie kompensują także w pewien sposób to, że podkładki wykonane są z cięższej stali.
Świetnym akcentem jest także to, że podkładki z obu stron mają ponumerowane kąty – od 0 do 5. Dzięki temu nie zachodzi ryzyko, że przypadkiem źle ustawicie pieski po drugiej stronie szyny – po prostu dajecie po obu stronach podkładki wybranym numerem do góry i tyle.
Jednym słowem – jeżeli jeździliście na szynach K2 R100, które też miały sześciokątne podkładki, ale bez numeracji i w dodatku używały osi dwuczęściowych, z pewnością docenicie, że tutaj całość serwisuje się oraz konfiguruje o wiele łatwiej!
Sześciokątny projekt sprawia, że jeżeli jedna oś jest w pozycji z liczbą 3 do góry, czyli skierowana maksymalnie w dół, to możemy względem niej ustawić drugą w jednej z czterech pozycji: flat (ten sam poziom), lekki rockering, średni rockering oraz maksymalny rockering. Przy czym dwie środkowe pozycje musimy ustawić przesunięte nieco w lewo, lub w prawo.
Nie trzeba być geniuszem, aby zrozumieć, jak wiele możliwości daje nam możliwość takiej zmiany ustawienia kół. W przypadku modeli 4x na pewno zapaliła się Wam w głowie lampka: natural rocker/wizard. I faktycznie - to ustawienie da się osiągnąć bez problemu. Możecie się zdecydować także na bardziej ekstremalny rockering, nic nie stoi na przeszkodzie. Możliwe jest nawet uzyskanie minimalnego pochylenia buta do przodu.
Jak działa rockering w szynach Wizard-opodobnych macie opisane tutaj – wystarczy skopiować schemat ustawienia poziomów osi, nie jest to trudne. Mam nadzieję, że grafiki które tam przygotowałem są wystarczająco przejrzyste.
Podejrzewam, że dzięki temu czterokołowe szyny Combat Rocker (oraz rolki w nie wyposażone) będą się cieszyć sporą popularnością i bez moich zachęt. A nowy model Powerslide Next 90 z szyną Combat Rocker to już w ogóle hit, bo same szyny tego typu kosztują koło 1000zł, a tutaj za niecałe 1500zł dostajemy kompletny setup z naprawdę świetnym butem wyposażonym w nowy liner Reaction (tekst o nim w produkcji) oraz kołami Spinner.
Ciekawszym przypadkiem są moim zdaniem jednak szyny trzykołowe, a zwłaszcza te 290 mm, bo takiej długości modelu 3x110 z rockeringiem zwyczajnie nigdy wcześniej nie było. No i – tutaj mam doświadczenia z pierwszej ręki, bo sam na nich jeżdżę.
Niespodzianka, z gatunku tych dobrych!
Szczerze powiedziawszy, gdy odkryłem, że szyny są takie długie, zacząłem się zastanawiać, co ja mam z nimi właściwie zrobić. Na fabrycznym flat czułem, jakbym wpadł w koleiny. Co więcej – skręcało mi się nawet gorzej, niż na dłuższej, speedowej szynie Elite Casted MG o długości 318 mm. Dlaczego? Ponieważ tamta jest dużo bardziej elastyczna, mocniej pracuje na końcach. Nie miałem ochoty tak jeździć, więc postanowiłem spróbować rockeringu.
Pierwsze, co mi przyszło na myśl – wykorzystać podkładki, aby skrócić dystans pomiędzy pierwszym a ostatnim kołem, a zarazem pomiędzy środkowym a ostatnim. Dzięki temu faktycznie, szyna jest nieco zwrotniejsza, jednak jedynie minimalnie (może to być nawet efekt placebo). Jeżeli chcecie uzyskać takie ustawienie, to trzeba obrócić podkładki do góry następującymi numerami, zaczynając od tyłu szyny: 5-1-1
Kolejną opcją, którą sprawdziłem, był klasyczny front rocker – minimalne uniesienie przedniego koła do góry nie dało kolosalnej zmiany, ale większa różnica poziomów już tak. Czułem, że idę w dobrym kierunku.
W moich rolkach triskate rotuję koła zawsze w taki sposób, aby najmniejsze zawsze znajdowało się z przodu, a największe z tyłu. Skutkuje to pochyleniem buta do przodu, unosi piętę nieco w górę i zwiększa dynamikę odepchnięcia. Pomyślałem – dobra, może uda się osiągnąć to samo, tylko z rockeringiem?
Trafiłem w dziesiątkę. Ustawienie 3-2-0 sprawiło, że pokochałem te szyny.
Inny rodzaj magii.
Od razu zaznaczam – jeżeli szukacie szyn do jazdy flowskate/wizard, to modele trzykołowe możecie sobie odpuścić, a zwłaszcza ten najdłuższy wariant. Bierzcie któreś z czterema kołami, bez cienia zastanowienia.
Jakbym opisał natomiast wrażenia z jazdy na opisanym powyżej ustawieniu, w tej konkretnej szynie 290 mm? Moc, ogień, petarda.
Nie będę Was czarować, że rockering, który zastosowałem, robi szynę 290 mm równie zwrotną, co krótsza 255 mm. Tak nie jest i nigdy nie będzie. Jednak czyni ją na tyle zwrotną, że dość szybko udało mi się przestawić i nie mieć żadnych problemów z jazdą po mieście, braniem zakrętów, hamowaniem etc.
Odkąd urodziła się moja druga córka, nie miałem tak wiele okazji do jazdy na rolkach. W związku z tym, kondycja mi siadła. Jednak w rolkach Next 110 Charcoal objechałem swoją „tradycyjną” trasę po mieście w czasie …około pół godziny krótszym, niż zazwyczaj. Nie wiem, czy to kwestia samego sprzętu, czy dobrego nastroju, w jaki wprawiła mnie jazda na nim. W każdym razie, to połączenie długiej, wyjątkowo solidnej budowy szyny i twardego buta Next mnie oczarowało.
Opisuję ten sprzęt jako wyścigowe czołgi, ponieważ owszem, swoje waży – czuć na nogach tę inercję podczas jazdy.
Ale z drugiej strony: z każdym odepchnięciem czujesz, jak cała energia włożona w nie przekłada się na prędkość. Jadąc na płaskim terenie, można poczuć się jak jakiś welociraptor (tylko nie atakujcie przy tym ludzi zębami) czy, jeżeli wolicie mniej drapieżną analogię, struś. Jedziesz, wydaje Ci się, że szybko, ale potem sobie myślisz – może jeszcze bardziej docisnę? I dociskasz i czujesz, że ciągle jest potencjał, aby jechać jeszcze szybciej. Jedziesz pod górkę i masz wrażenie, jakby podpiął Cię ktoś pod wyciągarkę. Jedyne co Cię ogranicza, to Twoje ciało.
Długość też robi swoje i to pomimo rockeringu, a może i nawet w połączeniu z nim. Nigdy nie czułem się tak pewnie na zjazdach – stabilność jest genialna, natomiast wchodzenie w zakręty przy dużej prędkości, banalnie proste.
Skoki? Z czegoś, na coś, przez coś – czyli potrzebne na mieście – super sprawa. Baza do wybicia jest solidna, a lądowania pewne. Nie robię dużych dropów, bo żaden ze mnie freeskate’owy hardkor, ale jestem pewien, że i przy nich te szyny nie zawiodą.
W Next znalazłem skorupę, przez którą nie widzę sensu jazdy w innych rolkach. Combat Rocker 3x110 290 mm zrobiły dla mnie to samo na polu szyn – po prostu, już nie za bardzo chce mi się jeździć na niczym innym.
I najlepsze – wszystko to na fabrycznie montowanych w rolkach, „pospolitych” kołach Spinner. Nie, żebym miał coś do nich, bo to dla mnie niekwestionowany król średniej półki, jednak coś wyższej klasy, typu Undercover lub Hydrogen powinny sprawić, że wrażenia z jazdy będą jeszcze lepsze.
Wybierz Combat Rocker dla siebie.
W Bladeville możecie zakupić wszystkie pięć wariantów szyn Combat Rocker, jakie zostały wydane przez firmę Powerslide. Oczywiście, jeżeli są aktualnie na stanie.
Bardzo cieszy mnie fakt, że projektant tych szyn postawił na to, aby długość miała sens biorąc pod uwagę ich zastosowanie, a nie starał się trzymać „slalomowego” pryncypium, aby odległość między kołami wynosiła tylko 1 mm (co i tak byłoby nierealne ze względu na rockering).
Od dawna uważałem to drugie podejście za absurd, który nie ma żadnego uzasadnienia w przypadku rolek do jazdy miejskiej. Slalom, hokej – jak najbardziej, jednak wszędzie indziej filozofią powinno być osiągnięcie kompromisu pomiędzy zwrotnością, a stabilną bazą do odepchnięcia i lądowań skoków. Fakt, że niektóre firmy robią szyny 3x110 o długości około 230 mm wydaje mi się totalnym niezrozumieniem tego, co jest przydatne w jeździe miejskiej.
Warto wspomnieć także o modelu HC Evo Sam Crofts, w którym zastosowano szynę 4x80 o długości 260 mm. Sam mówi otwarcie, że woli rolki z bardziej stabilną bazą pod stopą i stąd wybór tej konkretnej szyny w jego pro modelu.
Poniżej lista szyn, które możecie zakupić. Ponownie, dostępność może być różna:
3x110 o długości 290 mm – peany na ich cześć przeczytaliście wyżej. Nic dodać, nic ująć.
3x110 o długości 260 mm – może być to dobra alternatywa dla osób, którym jednak zależy na krótszej szynie. Także można ją zarekomendować tym, które noszą mały rozmiar buta. Naturalnie, dobry wybór dla fanów klasycznych szyn triskate.
4x100 o długości 310 mm – to jest właśnie „danie główne” dla osób, które chcą czterokołowej, szybkiej szyny na miasto a także do jazdy flowskating/wizard.
4x90 o długości 291 mm – powiedziałbym, że dobry kompromis między prędkością, wysokością od podłoża oraz zwrotnością. Na pewno lepszy wybór dla osób z mniejszym rozmiarem buta niż wariant 4x100.
4x80 o długości 260 mm – jeżeli chcecie szyn, które nie odbiegają aż tak drastycznie w odczuciu od klasycznego zestawu 4x80, ale oferują więcej stabilności, to jest to opcja dla Was.
To tyle. Mam nadzieję, że firma nie spocznie na laurach i będzie szyny Combat Rocker ulepszać.
Jeszcze taka dygresja: wydaje mi się, że do mojej 290 mm można by zmieścić nawet koła 125 mm, jednak nie mam tego jak sprawdzić w chwili pisania tekstu. Być może przy takich kołach konieczne będzie specyficzne ustawienie podkładek.
Oprócz szyn, naturalnie potrzebujecie rolek kompatybilnych z montażem Trinity - chyba, że zakupicie jedną z dwóch wersji Next, juz fabrycznie wyposażoną w te szyny.
Ze swojej strony gorąco polecam Next, wiadomo. Jednak jeżeli macie szersze stopy, wtedy sięgnijcie po Zoom. Wyższa półka w postaci Hardcore Evo lub Tau też będzie świetnym wyborem. Nie ma sensu kombinować z rolkami fitness - miękki but nie pozwoli na wykorzystanie potencjału szyn.