Większość osób odwiedzających naszą stronę kojarzy rolki z jazdą po gładkim asfalcie parkowych ścieżek, ewentualnie w środowisku miejskim, tudzież skateparku. A co powiecie na rolki jako sposób obcowania z naturą?
Historia rolek terenowych w pigułce
Rolki do jazdy terenowej mają wbrew pozorom długą historię. Wszystko zaczęło się od modelu Rollerblade Coyote, który wyszedł w końcówce lat 90-tych. Te rolki do dziś wyglądają zaskakująco współcześnie – to twarde skorupy na trzech, dużych kołach. Z rolkami do jazdy off-road eksperymentowała także firma Roces, tworząc modele w stylu Big Cat, które miały jednak więcej wspólnego z nartorolkami, niż propozycją Rollerblade.
Później pomysł w zasadzie został porzucony, aż do czasu, gdy firma Powerslide zaczęła wypuszczać na rynek modele Nordic – czyli właśnie w zasadzie nartorolki na dwóch, pneumatycznych kołach rozmiaru 125 mm. Była to zawsze propozycja dla osób, które mają ochotę na eksplorację raczej nizinnych szlaków, z kijkami w ręku, niż terenowe szaleństwa.
Wszystko zmieniło się w pierwszej połowie poprzedniej dekady, gdy ta sama firma powróciła do koncepcji pełnoprawnych rolek terenowych, nazywając te modele „SUV”.
Pierwsze z nich posiadały zestaw trzech kół pneumatycznych o średnicy 125 mm i były oparte o freeskate’owe buty z twardą skorupą: Metro oraz Imperial. W przeciwieństwie do Coyote, szyny w tych rolkach były mocowane na standardowym montażu 165 mm, a Powerslide wkrótce zaczęli sprzedawać także samo podwozie. Ten, ukuty w tamtych czasach wzór nowoczesnych rolek terenowych, został z nami do dziś, choć naturalnie sprzęt dość znacznie ewoluował.
Żeby była jasność – w tym artykule omówione zostaną jedynie opcje przypominające bardziej klasyczne rolki, niż nartorolki. Przeznaczanie obu rodzajów sprzętu jest nieco inne i to tematy na dwa osobne teksty.
Dlaczego warto sięgnąć po rolki terenowe?
Przede wszystkim – to zupełnie inne doznanie niż jazda na jakichkolwiek innych rolkach. I to na wielu poziomach.
Po pierwsze, żadne inne rolki nie dadzą Wam tego, co terenowe, a mianowicie – możliwości jazdy po leśnych ścieżkach, drogach ziemnych, kamienistych szlakach turystycznych. Często mówi się, że sport na zewnątrz warto uprawiać dla zaczerpnięcia świeżego powietrza. O to jednak coraz trudniej w naszych miastach (autor pozdrawia rodzinny Kraków i ościenne miejscowości) i wyjście na rolki, żeby się „dotlenić”, zaczyna brzmieć jak oksymoron.
Dobrze czasem jest wyskoczyć za miasto i poobcować z naturą. Nie tylko dla zdrowia fizycznego, ale i psychicznego, jeżeli należycie do tych, którzy potrzebują ucieczki od zgiełku. Tylko że, niestety, w takich miejscach gdzie jesteśmy blisko natury zazwyczaj nie ma betonowych czy asfaltowych ścieżek. I tu wchodzą właśnie rolki terenowe – umożliwiają Wam eksplorację tych terenów w połączeniu ze sportem, który kochacie.
Kolejna sprawa to rodzaj wysiłku, jaki wykonujemy na rolkach terenowych. Na większości dostępnych modeli (inna sprawa, że wiele ich jakoś nie ma) da się jeździć praktycznie identyczną techniką, co na zwykłych rolkach. Jednak ze względu na charakterystykę kół oraz nawierzchni, po których jeździmy, nie jest to tak samo efektywne.
Dlatego warto się zaopatrzyć w kijki do jazdy na nartorolkach. Przydadzą się zwłaszcza na podjazdach, a jeżeli nauczymy się tzw. techniki łyżwowej, stosowanej w narciarstwie biegowym i cross-country, to możemy jeździć nie tylko szybciej, ale i zaangażować górne partie mięśni. Czyli ćwiczymy obręcz barkową, ramiona i wyższe partie mięśni pleców. To naprawdę efektywnie kształtuje sylwetkę!
Kijki pomogą też Wam łatwiej balansować podczas zjazdów wyboistymi trasami. Jeżeli macie zamiar jeździć na rolkach terenowych często, to naprawdę warto się w nie zaopatrzyć.
Ostatnia rzecz, tym razem dla fanów bardziej ekstremalnego wydania jazdy na rolkach. Jak wygląda sprawa z infrastrukturą typu skateparki i pump tracki w naszym kraju, każdy wie. Jest lepiej niż 20 lat temu, jednak nie idealnie. Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach jesteśmy często skazani na kilka spotów na streecie i żeby pojeździć w jakimś przyzwoitym miejscu, trzeba robić sobie wycieczki.
Tymczasem, mamy w Polsce całkiem sporo entuzjastów jazdy na BMX-ach oraz rowerach górskich, którzy budują trasy w lasach, czy dirt parki lub pump tracki na nieużytkach. W przeciwieństwie do skateparku bowiem, te stosunkowo łatwo wykonać samodzielnie. Naprawdę, często wystarczy wyjść mniej niż kilometr za linię zabudowań aby znaleźć takie miejsca. Ba, zdarzają się nawet w parkach! W Krakowie mamy takich torów kilka.
Nawet jeżeli nie macie takiego miejsce w pobliżu, to w zasadzie wystarczą taczki i łopata, żeby samodzielnie wykonać sobie np. rampę do ćwiczenia grabów. Zbierzecie kilka osób i perspektywa dirtparku czy pump-tracku staje się realna. Tory zjazdowe? Łopata, młotek, deski, gwoździe.
Przekonani? No to zapoznajcie się, jakie modele rolek terenowych mamy dostępne na rynku.
„Możesz kupić rolki terenowe dowolnej marki, pod warunkiem, że będzie to Powerslide.”
Prawda jest właśnie taka – oprócz naszych przyjaciół zza zachodniej granicy nikt się nie kwapi do produkcji tego typu sprzętu. Jednak nie jest tak źle, bo trochę opcji Niemcy nam proponują.
Wszystkie modele są oparte o typowe, mocne hardbooty, które nie tylko zniosą wiele, ale też dają kluczowe, w wypadku jazdy terenowej, wsparcie w kostce. Ważnym elementem całości jest mocowanie Trinity, które sprawdza się lepiej, niż używany wcześniej montaż 165 mm – połączenie szyn z butem jest stabilniejsze, co przekłada się na pewniejszą kontrolę. Także wibracje są bardziej równomiernie rozprowadzane.
Poniżej omówimy pokrótce dostępne warianty rolek terenowych. Weźcie pod uwagę, że dostępność w sezonie ulega fluktuacjom, więc może się zdarzyć, że niektóre z wymienionych produktów nie będą dostępne w chwili, gdy czytacie tekst. Prosimy o wyrozumiałość!
Next Edge 150
Model stworzony tak, aby być możliwie jak najbardziej przyjaznym dla początkujących użytkowników, którzy nie są zbyt zaawansowani w jeździe na rolkach, ale znają podstawy. Posiada krótką szynę z dwoma kołami o średnicy 150 mm, co przekłada się na kilka zalet.
Pierwszą z nich jest relatywnie niska waga, co sprawia, że jazda po płaskim terenie jest łatwiejsza, niż w przypadku wersji trzykołowych. Długość samej szyny to zaledwie 290 mm, czyli niemal tyle samo (mniej o 3mm) niż w przypadku fitnessowych szyn na cztery koła rozmiaru 90 mm! Jedynie dwa koła generują też mniejsze opory toczenia, co ponownie, przydaje się podczas jazdy w równym terenie.
Dzięki tym charakterystykom, można w Next Edge jeździć w zasadzie taką samą techniką, jak w normalnych rolkach. Skręcanie jest nieco inne, ze względu na jedynie dwa punkty podparcia pod stopą – trzeba sobie wyrobić odpowiednią pracę nóg. Oczywiście, jeżeli wyposażymy się w kijki, będziemy mogli czerpać z korzyści wymienionych we wcześniejszej części artykułu – choć tutaj jazda z nimi jest dużo bardziej opcjonalna, niż w przypadku innych rolek SUV.
Wszystko ma dwie strony medalu. Jedynie dwa koła nie dają nam takiej stabilności, jak trzykołowe warianty rolek i gorzej przejeżdżają po większych przeszkodach, jak np. zagłębiania czy spore kamienie. Dlatego Next Edge najlepiej sprawdzą się na ubitych, leśnych ścieżkach i niezbyt wyboistych trasach.
Zoom Renegade 125
Model Zoom Renegade zastąpił wcześniejszy Next Renegade. Naszym zdaniem, była to mądra decyzja, ponieważ sam but Zoom jest nieco tańszy (co nie znaczy, że gorszy jakościowo) od Next, a co za tym idzie, całe rolki mogą zostać zaoferowane w bardziej atrakcyjnej cenie. W istocie, Zoom Renegade są nawet minimalnie tańsze od dwukołowych Next Edge! Natomiast charakterystyka ich podwozia sprawia, że oferują nam nieco inne możliwości, jeżeli chodzi o jazdę.
Można śmiało powiedzieć, że to najbardziej uniwersalny model z trzech, które tutaj omawiamy. Zaczynając od szyny, mamy tutaj trzy koła, jednak mierzy ona 295 mm, czyli zaledwie 5 mm więcej niż ta z Next Edge. Teoretyczna zwrotność jest więc w zasadzie taka sama. Trzy koła to także lepsza przyczepność i amortyzacja wibracji, a dzięki temu, że nie ma tutaj zbyt dużych przerw między nimi, całość lepiej toczy się po nierównym terenie.
Same koła mają tutaj rozmiar 125 mm, czyli są mniejsze, niż w Next Edge. Zyskujemy na tym nieco niższy środek ciężkości, niemal identyczny z tym, jaki charakteryzuje rolki freeskate na normalnym podwoziu 3x125. To przekłada się korzystnie na kontrolę nad rolkami. Dodatkowo, różnica w wadze, w porównaniu do modelu dwukołowego (który używa rozmiaru 150 mm) nie jest aż tak kolosalna. Zoom Renegade w rozmiarze EU41/42 ważą 1965g, podczas gdy Next Edge w rozmiarze EU42/43 ważą 1910g.
Ci bardziej spostrzegawczy z Was, pewnie zauważyli, że oba modele mają inny przeskok skorupy. Dodatkowo, but Zoom jest nieco szerszy i inaczej uformowany w okolicach kostki, niż Next. Dzięki temu możecie wybrać lepiej dopasowany do Waszej anatomii model, a nie jesteście „skazani” na tylko jeden rodzaj.
A co, jeżeli chodzi o jazdę? Jak zostało wspomniane, to bardzo uniwersalny model. Sprawdzi się nawet na nieco gorszej jakości trasach, niż Next Edge i da nam większą stabilność podczas zjazdów, dzięki trzem kołom. Lepiej pokonuje wgłębienia w podłożu (mniejsze prawdopodobieństwo, że tylne koło w nie wpadnie).
Rolki nadają się także do wykonywania trików. Na ubitych torach ziemnych, pump trackach i w dirt parkach Zoom Renegade sprawdzą się doskonale. Ich relatywnie niska waga pozwala na wykonywanie skoków, a dzięki wspomnianej już stabilności, lądowania są łatwiejsze, niż na szynach z dwoma kołami.
Jednak coś za coś – na płaskim terenie rolki będą nieco wolniejsze, niż dwukołowy model, ze względu na większe opory toczenia generowane przez trzy koła. Dlatego tutaj już zakup kijków jest jak najbardziej wskazany, choć jeszcze da się bez nich obyć. Trzy koła to także większy koszt serwisowania – gdy opony w rolkach się zużyją, wydamy więcej na nowe.
Next Outback 150
Najwięcej wymagający od użytkownika model. Posiada trzy koła o wielkości 150 mm umieszczone w szynie o niebagatelnej długości 325 mm. Co to oznacza?
Zacznijmy od minusów, żeby dobre wrażenie zostawić na koniec.
Po pierwsze, waga. Rolki ważą 2265g w rozmiarze EU42/43, czyli całe 355g więcej, niż Next Edge. To już czuć podczas jazdy. Druga cecha, z którą trzeba się liczyć, to bardziej ograniczona zwrotność związana z tym, że szyna jest już naprawdę długa (prawie tak długa, jak szyna do jazdy szybkiej mieszcząca koła 4x110 mm). W połączeniu z wyższym środkiem ciężkości, niż w Zoom Renegade, otrzymujemy więc model najtrudniejszy do opanowania z całej trójki. Trzy koła rozmiaru 150 mm dają także większe opory toczenia podczas jazdy po płaskim terenie.
To sprawia, że o ile nie macie zamiaru używać tych rolek wyłącznie do zjazdów, bez kijków do nich lepiej nawet nie podchodzić. A jakie są zalety?
Po pierwsze – rolki jadą praktycznie po wszystkim, jak czołg. To sprawia, że z łatwością można jeździć w terenie, który nawet modelowi Zoom Renegade sprawi trudności. Po drugie, dłuższa szyna to z jednej strony gorsza zwrotność, ale z drugiej – lepsza stabilność. Dzięki temu rolki sprawdzą się świetnie przy zjazdach. Jeżeli ktoś chce bawić się w „leśny downhill” po trasach rowerowych lub zjazdy z większych wzniesień, to Next Outback zdecydowanie wygrywają.
Ogółem – wymagający sprzęt, dla wymagających użytkowników. Stopień trudności jazdy w tych rolkach jest wysoki, ale jeżeli jesteście je w stanie opanować, wynagrodzą to Wam z nawiązką.
To nie wszystko.
Tak, dobrze czytacie. Powerslide oferuje bowiem opcję zakupu samych szyn. Wszystkie wersje: Edge 150, Renegade 125 oraz Outback 150, są dostępne jako samo podwozie.
Daje to nam możliwość np. złożenia rolek opartych o but Next i najbardziej uniwersalną z trzech szynę, czyli Renegade 125, aby uzyskać odpowiednik starszego modelu, który w tym roku zastąpiły rolki na bazie buta Zoom. Tym łatwiej to zrobić, że Next są w zasadzie jedynymi rolkami freeskate dostępnymi regularnie także w wersji boot only.
Najważniejsze jest jednak to, że możemy dokręcić dowolną z tych szyn do każdego innego buta z montażem Trinity. Co nie znaczy, że w przypadku każdego buta ma to sens. Musi być sztywny, wytrzymały i ze świetnym wsparciem dla stawu skokowego, inaczej prosimy się o poważne uszkodzenie ciała.
Tak więc, oprócz Next i Zoom, nadadzą się takie modele jak Hardcore Evo Trinity, Tau, Arise czy nawet Kaze. Zdecydowanie odradzamy jakiekolwiek modele fitness czy do jazdy szybkiej (z niskim butem).
Hamulec? Proszę bardzo!
Powerslide oferują możliwość założenia do wszystkich rolek wymienionych powyżej hamulca, który można zakupić oddzielnie. Działa on na zasadzie wychylenia cholewki w tył – co oznacza, że hamujemy nim podobnie jak takim zwyczajnym, w rolkach nie-terenowych, poprzez wysunięcie jednej nogi przed siebie. Nie unosimy jednak palców ku górze. Zasada działania jest identyczna, co w przypadku hamulca Rollerblade ABT (który co jakiś czas powraca w ich rolkach), z tym że element hamujący nei naciska tutaj na podłoże, a na ostatnie koło.
Hamulec jest kompatybilny z drugiej generacji szynami SUV na montaż Trinity. Jak można sprawdzić, czy mamy szyny drugiej generacji? To proste – posiadają one otwory do montażu hamulca, usytuowane pod piętą rolki.
Trzeba pamiętać, że jako iż hamulec trzeba dokręcić do cholewki, jego instalacja wymaga nieco umiejętności technicznych (cuff trzeba zdjąć i nawiercić w nim otwory). Nie ma także pełnej gwarancji, że będzie on działać z każdym butem – Next i Zoom są przetestowane, jednak nie zamocujemy go np. do nowych Kaze, które zewnętrznej cholewki nie posiadają wcale.
Jeden, sześć i pięć - SUV dokręć.
Oprócz szyn na montaż Trinity, firma Powerslide ciągle produkuje ich protoplastę, czyli podwozie SUV na montaż 165 mm. Ta szyna to w zasadzie to samo, co Renegade 125 – mieści trzy koła o wielkości 125 mm i mierzy 295 mm. Szyny w teorii dokręcimy do każdego buta zgodnego z montażem 165 mm, choć trzeba pamiętać, że ich pozycja pod nim może wypaść różnie, jeżeli nie oferuje on żadnej regulacji wzdłużnej położenia.
Najlepiej sprawdzą się modele butów wyposażone we wtopione w miejscu punktów mocujących, metalowe bloki. Jeżeli mają one kilka nawierconych, gwintowanych otworów na śrubę (klasyczny przykład to skorupa FR3, FR2 i FR1), lub jeden przesuwny (czyli tzw. X-Slot, występujący np. w rolkach Imperial) to doskonale, bo nie musimy się martwić o to, czy szyna będzie odpowiednio wycentrowana.
W przypadku modeli, które takowej regulacji nie mają, np. Rollerblade RB Cruiser oraz Pro, czy Twister Edge, warto wcześniej sprawdzić, jak się sprawy mają – możecie pisać na info@bladeville.com (koniecznie podajcie rozmiar rolki) i jeżeli będziemy mieli oba produkty na stanie, to zrobimy to za Was. Ale bierzcie pod uwagę, że z pustego i Salomon nie naleje :)
Raczej nie polecamy „ożenienia” szyn SUV z rolkami, gdzie szynę przykręca się dwupunktowo na plastik. Siły działające na spód buta podczas jazdy po nierównym terenie, na stosunkowo wysokich szynach, mogą z biegiem czasu odkształcić tworzywo wokół śrub montażowych.
Co oprócz tego? Sięgajcie po rolki z wysoką cholewką i twardą kompozytową skorupą tudzież carbonowe. To absolutna podstawa.
Agressive w terenie ...no, powiedzmy.
Macie rolki do jazdy agresywnej z montażem UFS? Powerslide stworzyli dla nich model Kizer SUV 125 Ti. Szyna dostępna jest w wersji kompletnej, ready to roll oraz bez kół. Ponownie, dostajemy zestaw 3x125 mm i długość 295 mm.
Istotne jest, żeby wybrać model posiadający naprawdę solidne połączenie buta z soulplate i szyną. Dobrze, jeżeli materiał, z którego wykonane są soulplate, jest możliwie jak najbardziej sztywny.
Rolki do jazdy agresywnej często są bardziej giętkie w kostce niż odpowiedniki z modeli freeskate – dlatego lepiej wybierać te, które mają wysoką cholewkę i dobrze trzymają po mocnym zapięciu. Warto także rozważyć założenie klamry 45 stopni (jeżeli rolki takowej nie mają) aby możliwie jak najbardziej unieruchomić piętę.
Modelowym przykładem butów, które spełniają powyższe wymogi, są USD Sway. Ta sama skorupa, co w Zoom, osadzona jest na naprawdę solidnym soulplate.
Szyny można naturalnie także założyć na rolki carbonowe typu Seba CJ bez soulplate. Jeżeli chcecie to zrobić w przypadku modeli FR Skates UFR (w sensie, pozbyć się plate i dokręcić szyny bezpośrednio do buta) to warto rozważyć zakup FR UFS Raising Plate, które wypełnią zagłębienia UFS w szynie i sprawią, że połączenie będzie mniej „pracować”. Uprzedzamy jednak, że z racji tego, że szyny pochodzą od innego producenta niż podkładki, może Was czekać odrobinę zabawy z pilnikiem/dremelem, aby te elementy spasować.
Podsumowując, jeżeli chcecie pojeździć w rolkach aggressive po lesie, da się to zrobić, jednak raczej nie oczekujcie, że będziecie mogli grindować po powalonych drzewach :)
To już koniec (przysięgam).
Siadając do pisania tego tekstu myślałem, że zajmie mi on maksymalnie dwie strony. W końcu – sprzęt do jazdy terenowej na rolkach robi tylko jedna firma, modeli nie ma dużo. Stron wyszło pięć i pół. Myślę, że to pokazuje doskonale, że pozornie skromna oferta produktów przeznaczonych do niszowego stylu jazdy, ciągle oferuje szeroki wachlarz możliwości.
A przecież nawet nie został tu poruszony temat modeli terenowych w stylu bardziej tradycyjnym, zbliżonych projektem do nartorolek! Jest pośród nich choćby bestia na montaż Trinity, zwana Grave Digger – niska, długa na 60 cm (tak, nie pomyliłem się) szyna, z dwoma kołami o średnicy 200 mm. „Grabarza” w akcji trzeba po prostu zobaczyć.
A na razie – w imieniu całego zespołu Bladeville, zapraszam na szlak!