-15% na WSZYSTKO! Kod : black
PLN
Menu
Schowek

Wybierz kategorię

PLN
Koszyk 0
Przybornik

Pokochaj długie szyny

Pokochaj długie szyny

Nie taki diabeł straszny.

Długie szyny nie cieszą się specjalną popularnością pośród rolkarzy, którzy nie uprawiają jazdy szybkiej. Zwłaszcza w kręgach freeskate pokutuje przekonanie, że szyny dłuższe niż standardowe 243mm dla zestawu kół 4x80mm (lub 3x110) są zauważalnie mniej zwrotne a co za tym idzie – trudniejsze w kontroli. Choć nigdy nie zgadzałem się z tym punktem widzenia, wpadałem w podobne koleiny myślowe, używając przez lata szyn 255mm-265mm i będąc przekonanym, że dłuższe podwozie będzie mi sprawiać trudności.

Cóż mogę powiedzieć... myliłem się, i to bardzo. Nie jestem najlepszym rolkarzem pod słońcem, a obecnie jeżdżę na szynie długości 305mm (!!!) i mogę z ręką na sercu poświadczyć, że problemy ze zwrotnością to przerysowany mit. Co więcej, jestem zdania, że dłuższe szyny nadają się do jazdy szeroko pojętej jak urban skating/freeskating, ale także i fitness (speed – wiadomo) dużo lepiej od swoich krótszych odpowiedników. Oczywiście, długość szyny należy rozpatrywać w relacji do długości stopy. Dla mnie, ze stopą 277mm, szyna 305mm okazała się super rozwiązaniem. Ale dla osób z mniejszymi stopami, optymalna długość może być naturalnie krótsza.

Zanim przejdę do sedna, chciałbym wyjaśnić, skąd się właściwie wziął trend na robienie z zestawu 4x80 w szynie 243mm swoistego wzorca, którego używano przez lata (i dalej się używa) w rolkach freeskate. Skoro właśnie postawiłem tezę, że dłuższe szyny są lepszym rozwiązaniem, a producenci od jakichś 15 lat uporczywie pakują krótkie 243mm do rolek jako najpopularniejszą opcję, to coś tu nie gra, nie? Producenci wiedzą, co robią, żeby sprzedać jak najwięcej rolek i podążają za pieniądzem.

Moda na podwozie 4x80/243mm zaczęła się w latach 2005-2006 (plus minus rok), kiedy popularność dyscypliny freestyle slalom gwałtownie wzrosła. Wcześniej producenci rolek freeskate nie trzymali się raczej żadnej konwencji, oferując przeróżnej długości szyny. Dla przykładu jeszcze wydane w roku 2006 Rollerblade Twister II miały szyny o długości 250mm.

Twister II Pro

Firma Salomon miała modele z szynami 255mm obok takich z 247mm. Rolki Roces ASP – szyna 249mm. Ktoś powie – no dobra, ale przecież to nie są kolosalne różnice, te szyny nadal są relatywnie krótkie. Są, ponieważ we wszystkich modelach był stosowany jeden rozmiar szyny, więc musieli robić je takiej długości, aby „w miarę ok” jeździło się wszystkim.

Salomon Thundermax Alu

Zawodnicy jeżdżący pomiędzy kubkami szybko się zorientowali, że możliwie jak najkrótsza szyna daje wymierne rezultaty, jeżeli chodzi o łatwość wykonywania trików. Popularność freestyle slalom dosłownie eksplodowała – do tego stopnia, że oferowanie w rolkach krótkiej szyny wydatnie zwiększało sprzedaż danego modelu. To były czasy, gdy jeszcze nie było na rynku dobrych, wyspecjalizowanych rolek do slalomu i nawet czołówka zawodników jeździła w rolkach ze skorupą. Z czasem, gdy pojawiły się modele dedykowane do tej dyscypliny, hardboot’y stały się po prostu sprzętem „na start” ze względu na bardzo dobrą sztywność oraz trzymanie stopy. Krótkie szyny pozostały, a wszyscy zaczęli brać je za coś oczywistego. W końcu – jeździć się przecież na nich da.

Można powiedzieć, że rolki freeskate, początkowo stworzone do jazdy miejskiej, skoków, slide — stały się niejako zakładnikiem slalomu, który jest ukierunkowany na zupełnie inne elementy jazdy. Przez cały ten czas znajdowali się naturalnie producenci, próbujący oferować wersje rolek freeskate z innym podwoziem, niż ograne do znudzenia 243mm. Tutaj wyróżnienie należy się firmie Seba, która miała przez długi czas w ofercie modele FR z kołami 4x84mm oraz 4x90mm (odpowiednio 255 i 273mm) oraz Rollerblade, która przez pewien czas szła za tą bardziej „oldschoolową” wizją jazdy miejskiej i produkowała doskonałe Fusion X7 oraz później, Fusion 84, Fusion X3 (szyna 262mm!) czy też linię Maxxum (nie do końca rolki freeskate, ale jednak). Były też krótko żyjące modele od innych firm, np. Powerslide Imperial Cruiser a kołami 4x90mm, sprzedawane zaledwie jeden sezon.

Seba FR1 90T

Problemem było to, że takie rolki nie biły rekordów sprzedaży, głównie ze względu na powtarzanie przez rolkarzy opinii o tym, że większe koła i dłuższe szyny są sporo trudniejsze do opanowania. Sam, gdy poszukiwałem swoich pierwszych rolek freeskate, dostawałem porady typu „bierz rolki z kołami 80, bo i tak skończy się na tym, że będziesz jeździć slalom”. Patrząc na to, ilu rolkarzy ta dyscyplina przyciągała ponad dekadę temu, nie dziwię się ludziom, którzy wygłaszali tego typu opinie. Znałem nawet takich, którzy twierdzili, że na ustawieniu flat w szynie 243mm nie da się normalnie skręcać i ustawienie kół w banana to konieczność.

Od slalomu się dość szybko odbiłem, ponieważ do rolek przyciągnęła mnie wolność poruszania się, a tego mi brakowało w spędzaniu godzin na spocie z kubkami, powtarzając te same triki w nieskończoność i nie oszukujmy się — do znudzenia. Swoje pierwsze rolki freeskate, czyli Powerslide Metro 2009 zastąpiłem dość szybko modelem Rollerblade Fusion 84. Jako niedoświadczony wtedy rolkarz, miałem pewne obawy, czy sobie poradzę na kołach 84mm. Szybko okazało się, że na szynie 255mm jeździ się mi dużo, dużo lepiej. Nawet po założeniu do niej kół 80mm (10 lat temu sprawienie sobie dobrych kół 84mm było nie tylko trudne, ale i relatywnie kosztowne) jazda sprawiała więcej frajdy niż na szynie 243mm – czułem się pewniej przy większych prędkościach, mogłem włożyć więcej siły w odepchnięcie i naprawdę ani razu nie czułem, aby brakowało mi zwrotności.

Rollerblade Fusion X7

Pokochaj długie szyny

Uwierzcie, że przez całą dekadę dawałem szynom długości 243mm mnóstwo kolejnych szans. Próbowałem ich w rolkach z montażem UFS i SSM, z kołami różnej jakości, z zestawem 4x80, a także 3x110, lepszymi i gorszymi łożyskami. Zawsze odbijałem się od nich ze względu na to, jak mało dynamiczne mi się wydawały (zwłaszcza z kołami 4x80) oraz jak mało stabilne były przy większych prędkościach. Lubię jeździć szybko, lubię jeździć po różnych nawierzchniach i krótkie szyny niedomagały. Mogłem oczywiście na nich jeździć, bo nie było to po za zasięgiem moich umiejętności – ale po co, skoro na dłuższych czułem się lepiej i miałem więcej frajdy?

Nie wychodziłem jednak za barierę 265mm (tyle miały Kizer Level 2). Miałem jeszcze w głowie pierwsze doświadczenia w jeździe na rolkach w życiu dorosłym – były to ciężkie i miękkie rolki Fila FM100 z kołami 100mm w szynie 12.8 cali (około 320mm), które kupił dla siebie mój ojciec. Wtedy skręcanie w nich wydawało mi się niemożliwością. Patrząc wstecz, nie wziąłem pod uwagę jednak dwóch czynników – miałem wtedy rolki na nogach po raz pierwszy od blisko 15 lat („jeździłem” jako dziecko na chińskich plastikach z bazaru), a w dodatku był to wyjątkowo nieudany, miękki model, który pozostawiał wiele do życzenia.

Temat długich szyn wrócił do mnie kilka miesięcy temu, gdy Tomek, rider Powerslide Polska, wrzucił aktualizację swojej oferty sprzedaży szyn Powerslide X 4x90mm na grupie fb. Szyny te co prawda mają mocowanie 195mm, a ja nawet nie posiadam buta pod takowe, ale z racji tego, że Tomasz chciał się z nimi rozstać za jedyne 50zł, postanowiłem je kupić, aby wykonać eksperyment.

Otwory do montażu w tych szynach są zorientowane wzdłużnie, a nie poprzecznie, co daje minimalny rozstaw śrub: 185mm. Tak się składa, że to maksymalny rozstaw w skorupie Imperial EU43-44 którą posiadam. Szyny udało się z butami „ożenić” i tak oto powstały rolki, które widzicie poniżej. Jeździ mi się w nich tak świetnie, że nawet zainwestowałem w biały custom kit, aby trochę odświerzyć but.

Moje Imperial

Nie obyło się jednak bez kilku niespodzianek. Po pierwsze, mimo że są to szyny na koła 90mm, mają dugość 12 cali, czyli w przybliżeniu 305mm. To długość, do której można zmieścić cztery koła o średnicy 100mm! Szyna pochodzi z rolek fitnessowych i była zrobiona specjalnie niższa, a co za tym idzie, przedni mostek uniemożliwia włożenie do niej „setek”. Ta relatywnie niewielka wysokość skutkuje tym, że po założeniu do buta Imperial, maksymalna średnica kół, jaką da się zmieścić, to równe 80mm. Już przy 84mm drugie koło ociera o spód buta – da się podszlifować, aby się zmieściło, ale 90mm nie wejdzie nawet po tym zabiegu. Powyżej tego tak dobrze nie widać z powodu kół Undercover Blank 76mm, które założyłem ze względów estetycznych, aby rolki lepiej się prezentowały na zdjęciu.

Tak oto wylądowałem na szynie długości 305mm, która mimo to jest tak niska, jak „normalne” 4x80. Dla porównania – jest to dłuższe podwozie, niż minimalna długość dla szyny 5x84mm, czyli zestawu stosowanego w jeździe downhill. Mając świadomość tego, stwierdziłem, może być ciekawie i najwyższy czas wybrać się na przejażdżkę.

Na początku było nieco dziwnie, nie zaprzeczam. Po kwadransie jazdy po pobliskim parkingu, próbując wyczuć nowy setup, odkryłem coś, co zmieniło moje postrzeganie problemu skręcania na długich szynach do tego stopnia, że pokochałem to podwozie.

Mając pod butem szynę dużo krótszą od mojej stopy, wrażenie przenoszenia ciężaru ciała na przednie lub tylne koło jest niemal zero-jedynkowe – albo podłoża dotykają wszystkie cztery koła, albo jedno (w uproszczeniu). Jeśli przeniosę ciężar ciała za bardzo na pięty lub palce, rolki zwyczajnie wyjadą spode mnie.

Natomiast, z szyną wyraźnie dłuższą od stopy, poziom kontroli w przenoszeniu środka ciężkości/nacisku na koła jest dużo bardziej stopniowany. Jeżeli krótka szyna daje wrażenie zero-jedynkowe to można powiedzieć, że długa daje „analogowe”. Mogę lekko przenieść ciężar na pięty, co skutkuje lekką poprawą zwrotności, ale mogę także niemal całkiem się oprzeć na nich, aby móc wykonywać ostre zwroty. To samo z przenoszeniem ciężaru na przód szyny – skręcanie, opierając się na palcach, jest banalnie proste. Ani razu nie miałem sytuacji, aby rolki spode mnie wyjechały. Po chwili to wszystko przychodzi bardzo naturalnie.

I teraz najlepsze – to wszystko z ustawieniem flat. Nie miałem ułatwienia w postaci rockeringu jak w szynach Wizard, Endless czy NN. Sztywny, dobrze trzymający stopę but oraz odpowiednia technika jazdy wystarczyły.

Pozytywnie nastawiony, pojechałem w trasę, którą zazwyczaj robię dla rekreacji – z domu na Krakowskie Błonia i z powrotem. Łącznie to niecałe 25km. Po drodze jest kilka wzniesień i muszę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie czułem się tak pewnie, dokonując zjazdów. Wchodzenie w zakręty przy sporej prędkości – banał. Rozpędzanie się na płaskiej nawierzchni – błyskawiczne, czasami aż brakowało szerokości przy odepchnięciach. Nierówności? Jakie nierówności? Przejeżdża się po nich jak czołg... W slide jestem cieniasem, ale soul slide i powerslide zrobić potrafię i tutaj też odnotowałem zmianę na plus, jeżeli chodzi o stabilność. Nie zauważyłem ani jednej rzeczy, która byłaby na minus w porównaniu z jazdą na 243mm lub 255mm!

Naprawdę, byłem pod wrażeniem, że sama szyna robi taką kolosalną różnicę przy tej samej wielkości kół. I moim zdaniem, jeżeli ktoś prawi „mądrości”, że długie szyny nie są zwrotne, to albo bezmyślnie powtarza to, co usłyszał, albo musiał próbować ich, gdy jeszcze ledwo dawał sobie radę z jazdą na rolkach. Jeżeli ja, mocno przeciętny rolkarz, daję radę na szynie 305mm, to dla przykładu na standardowej 273mm (4x90) radę powinien dać sobie każdy.

Ok, napisałem już dwie strony wywodu i jeżeli dotrwaliście do tego momentu, to być może myślicie, że przecież nie każdy może sobie złożyć taki zestaw. Dokładnie ten sam model szyn X-frame którego ja używam, raczej ciężko dostać, a w dodatku nie będzie on pasować do wszystkich rolek, zwłaszcza mniejszych rozmiarów.

Rekomendacje

Możecie za to wyposażyć swoje rolki w szyny 4x84, 4x90, 4x100 czy nawet 4x110, jeżeli macie taką fantazję. Wiadomo, że większe koła wpływają nieco na wrażenie z jazdy – ale przy wysokim, sztywnym bucie nie jest to aż tak bardzo kluczowe. Po latach jazdy na 3x110 w szynie na 3x125 wysokość od podłoża nie robi mi naprawdę różnicy, to kwestia przyzwyczajenia.

Poniżej zestawienie opcji dostępnych w sklepie: na pierwszy rzut szyny, które da się dokręcić do rolek freeskate, na drugi kompletne rolki, jeżeli macie akurat ochotę na nową parę.

Szyny

Montaż 165mm:

FR 4D 90

FR 4D 273mm – mocne, klasyczne szyny na koła 4x90mm. Bez żadnych niespodzianek, ale produkt broni się sam – dobre wykonanie, spora sztywność i kompatybilnośc z wieloma butami dzięki dwóm parom otworów montażowych.

Montaż UFS

GC HD 80

Ground Control HD 80mm w rozmiarze L – moim zdaniem, jedna z ciekawszych szyn freeskate/powerblading ostatnich lat. Rozmiar L ma długośc 270mm, ale jest zaprojektowany by być jak najniżej od ziemi przy zastosowaniu kół 80mm.

FR UFS 490

FR UFS freeride 490 273mm – szyna 4x90mm na montaż UFS, co tu dużo mówić. Co ciekawe, jest tak niska, że z niektórymi butami będziecie musieli użyć https://bladeville.pl/catalogsearch/result/?q=raising+plate aby uniknąć ocierania się kół o but.

FR UFS 484

FR UFS freeride 484 255mm – to, co powyżej, tyle że na koła 84mm i krótsza. Jeżeli tęsknicie za szynami Fusion 84, tudzież macie bardzo mały rozmiar buta i uważacie, że 4x90 to przesada, jest to propozycja dla Was.

Montaż Trinity:

Kizer Flux

Kizer Flux 90 273mm – kompozytowa szyna obfitująca w mozliwości. Mini-półki do grindów, możliwość rockeringu kół, opcja jazdy 3x100. Mimo że nie jest to aluminium, konstrukcja jest całkiem sztywna.

PS Rapid 4x110

Powerslide Rapid 13.2 cala – dla odważnych. Szyny speedowe 4x110, które możecie dokręcić do waszych Next, Zoom, Tau czy HC Evo Trinity etc. i poszaleć. Ich cena jest całkiem przystępna, w przeciwieństwie do Powerslide Triple X, które słono kosztują.

Rolki

Nie będę linkował tu odnośników do rolek w sklepie, bo obecny sezon był na tyle intensywny, że za tydzień mogą być już wyprzedane. Za to wymienię modele, którymi się warto zainteresować.

Powerslide Next 90 – but, który uwielbiam, z podwoziem 4x90mm. Jeżeli szukacie rolek po prostu do śmigania i nie chcecie wplatać w jazdę elementów zapożyczonych z aggressive, z dwóch modeli Next w tym zestawieniu lepiej wybrać te. Mają lekką, aluminiową szynę długości – a jakże – 273mm. Kolorystycznie całkiem przyjemne.

Powerslide Next 90 Burgundy Grey – w zasadzie to samo, co wyżej, tyle że dużo brzydsze (sorry Powerslide!) i z szyną Kizer Flux. Otwiera to całkiem spore spektrum opcji – możecie się pobawić rockeringiem (ustawić sobie banana), trochę grindować, czy nawet założyć set 3x100.

FR Skates FR1 90 – rolek FR1 nie trzeba przedstawiać żadnemu freeskaterowi. Wersja z podwoziem 4x90 była nieobecna w katalogu Seba a później FR przez kilka ładnych lat, ale w tym roku powróciła i naprawdę warto dać im szansę. Mimo że sam nie jestem fanem tego buta (moje stopy się z nim nie lubią), obiektywnie rzecz biorąc, są to naprawdę bardzo dobre rolki.

Rollerblade Maxxum Edge 90 – rolki pozycjonowane jako sprzęt do intensywnego fitnessu, jednak sprawdzi się także na mieście. But to w zasadzie to samo, co Twister Edge ze zmienionymi detalami: brak slidera, masywniejsza klamra, smuklejsza cholewka. Szyna jest dobrze wykonana i dość mocna, choć to raczej high-end fitness niż pełnoprawna freeskate. Mimo wszystko, ciekawe, dobrze wykonane rolki.

Nie da się ukryć, że nie ma tego aż tak dużo. Oczywiście, nie jestem propagandzistą – świat nie kończy się na Bladeville i w sprzedaży można znaleźć np. szyny Kaltik 4x90 z montażem UFS (nawet były przez chwilę w ofercie sklepu) lub kupić wspomniane już opcje premium, czyli Wizard, Endless czy NN (przygotujcie się jednak, że cena jednej pary tych szyn, pokryje niemal koszt całych Next 90). Ponadto, można oczekiwać, że w bliższej perspektywie do sprzedaży trafi szyna 4x90 na montaż Trinity od Powerslide. Produkty pojawiają się i znikają, a ja musiałbym robić aktualizację tego zestawienia średnio co dwa tygodnie, aby za tym nadążyć.

Moim celem było zainteresować Was tematem i mam nadzieję, że powiodło mi się. Gorąco zachęcam do eksperymentowania ze sprzętem i dania szansy dłuższym szynom – kto wie, może polubicie jazdę na nich tak, jak ja to zrobiłem. Jedno mogę zagwarantować: jeżeli umiecie już jeździć, nie musicie się bać o to, czy sobie na nich poradzicie.

Piona!

Herb