Rollerblade to firma znana z tego, że nie bierze jeńców, jeżeli chodzi o jakość. Powiedzmy sobie szczerze – kiepskie rolki tej firmy, jakie ukazały się na przestrzeni lat, możemy policzyć na palcach jednej ręki. I mówimy tutaj o przypadkach, gdy projekt był z jakichś przyczyn nieudany, a nie takich, które były źle wykonane.
Włosi (tak, Rollerblade to już od dawna włoska, a nie amerykańska firma) stawiają sobie i innym poprzeczkę niezwykle wysoko, co generuje pewien problem: jak zrobić tańsze, przystępne cenowo rolki bez kompromisów na polu jakości? W przeszłości podchodzili do tego dwojako – albo proponowali rolki oparte o tę samą konstrukcję, co droższe modele, ale wyposażone w prostsze lub niższej klasy części, albo stawiali na zmodyfikowanie gotowych rozwiązań dostępnych na rynku.
Doskonałym przykładem pierwszego podejścia były rolki Fusion X3. Ten model różnił się od droższych Fusion 84 tym, że podwozie składało się z kompozytowej szyny (zamiast aluminiowej) oraz oczko słabszych kół i łożysk. Dodatkowo but posiadał rzep zamiast klamry. Jednak jakość wszystkich elementów składowych, w tym skorupy i linera, pozostawały na ciągle wysokim poziomie. Nic dziwnego, że rolki te stały się popularnym wyborem do składania customów. Jak się prezentowały, możecie zobaczyć poniżej:
Drugie podejście polega na znalezieniu obiecującego projektu rolki, który jest ogólnodostępny dla każdego chętnego, a następnie zmodyfikowanie go tak, aby ulepszyć aspekty, które wymagają poprawek. Takim przykładem były krótko żyjące na rynku rolki do jazdy agresywnej Swindler (nie te stare z lat 90-tych, a model sprzed kilku lat) – firma wyposażyła generyczne kopie legendarnych Salomon w nową cholewkę, soulplate, liner oraz własnej produkcji szyny i koła.
W przypadku rolek z serii RB mamy do czynienia z synergią obu tych podejść do zagadnienia. Po pierwsze, są one oparte o ogólnodostępny projekt skorupy – oznacza to, że Rollerblade nie musieli inwestować w produkcję form wtryskowych, a co za tym idzie, nie muszą się im one spłacić. To koszt, który ponosi fabryka. W dodatku ta skorupa była w użyciu już przez długi czas – a więc najpewniej mówimy o formach, które już dawno pokryły swoje koszty produkcji. Rolki wyposażono w części autorstwa projektantów firmy, dzięki czemu są dużo bardziej dopracowane, niż generyczny pierwowzór.
Tak powstał model RB 80 oraz jego wariant Pro, w tym sezonie zwany RB Pro X. Może niektórzy z czytelników pamiętają, że RB 80 zaczęły swój żywot jako Rollerblade Storm (nawiązanie do nazwy Twister) – czyli model freeskate, który zadebiutował na rynkach kilku państw, gdzie lepiej sprzedawały się tańsze rolki do jazdy miejskiej. Polska była jednym z tych krajów, obok Hiszpanii (jako jedni z niewielu dostaliśmy także tańszą wersję Twister z prostszym linerem - Twister TWS). Nowe rolki spotkały się z tak ciepłym przyjęciem, że Rollerblade postanowili wprowadzić je do oferty na cały świat.
Dzisiaj RB 80 mają już wyrobioną markę na całym świecie, a dzięki pro-modelowi Danny’ego Aldridge zyskały sobie wierne rzesze fanów. Tegoroczna edycja RB Pro X nie jest tak „wypasiona”, jak pro-rolka Danny’ego, ale niewiele jej brakuje. Jak się prezentuje? Zobaczcie poniżej:
W skorupie znajdziemy nowy, ulepszony liner, który producent wyposażył w możliwość wiązania w górnej części, czego nie było nawet we wspomnianym pro-modelu. Klamra 45 stopni starego typu została zastąpiona lepiej chronionym modelem znanym z Twister Edge.
Szyna pozostała bez zmian w stosunku do wcześniejszych edycji RB 80 Pro, to nadal solidny kawałek aluminium. Długość raczej nikogo nie powinna zaskoczyć: 243 mm, mieści cztery koła 80 mm. To standard w rolkach freeskate – sam wolę dłuższe szyny, ale ten zestaw to klasyka na miasto i nie mam nawet zamiaru z tym faktem dyskutować.
W szynie znajdziemy koła Supreme Urban, czyli średnią półkę do jazdy miejskiej – jak na ten przedział cenowy, jest bardzo dobrze. Koła te śmiało mogą konkurować z modelem Spinner produkcji Powerslide lub Street Invaders od FR Skates. Łożyska Twincam ILQ-7 Plus to dobry model, który sprawdzi się w warunkach miejskich.
Jako całość, w mojej opinii, RB Pro X są rolkami lepiej dopracowanymi, niż którekolwiek ze starych Twister (nie Edge!). A należy pamiętać, że Twister przez ponad dekadę były „flagowcem” Rollerblade. To świetnie pokazuje, jak podniosły się standardy w branży: obecne rolki projektowane z myślą o trafieniu w bardziej przystępną cenę są lepsze, niż to, co było produktem premium jeszcze 5 lat temu!
Ok, a gdzie tutaj przemyślane cięcie kosztów, jak w przypadku Fusion X3? Prosta sprawa – w modelach RB Cruiser i Cruiser W. Te rolki nie są nowością, bo pojawiły się już w poprzednich sezonach. Uważam jednak, że nie zyskały rozgłosu, na jaki zasługują. Rollerblade ponownie poszli tutaj drogą „buta w miarę możliwości nie zmieniamy, tniemy koszty gdzie indziej” i to była bardzo mądra decyzja. Różnice między męską (tak naprawdę, unisex) oraz damską wersją (też unisex) kończą się na kolorystyce. Poniżej męski wariant, a kawałek dalej - damski.
Kolosalną zmianą w porównaniu do poprzednich edycji tych rolek jest szyna. O ile w przecięgu ostatnich kilku lat Cruisery miały proste, wytłaczane szyny, w modelu na rok 2022 otrzymujemy te same, co w droższych RB Pro X! To naprawdę duży przeskok jakościowy, który sprawia, że RB Cruiser są jeszcze bardziej łakomym kąskiem, niż poprzednio. Co tu dużo mówić - frezowana i wykończona obróbką CNC szyna czyni z nich już pełnoprawne rolki freeskate, podczas gdy poprzednicy byli raczej opcją "na start". Co ciekawe, po zmianie szyny, RB Cruiser są praktycznie tymi samymi rolkami, co niegdyś RB 80 - zanim firma wprowadziła rozdział na Cruiser oraz Pro. To ten sam but, liner, klamry, szyny, koła i łożyska - naprawdę świetne rolki.
Jest jednak jedno "ale". Rollerblade wprowadzili w sezonie 2022 rozmiar EU33 rolki RB Cruiser. Najpewniej jest to po prostu wykorzystanie najmnieszej skorupy RB, która do tej pory użyta była jedynie w nieprodukowanych już, juniorskich rolkach Rollerblade Cyclone. Rolki w tym rozmiarze z jakiegoś niewyjaśnionego powodu mają starą szynę, wytłaczaną. Nie czarujmy się - osoby noszące taki rozmiar buta to dzieci lub naprawdę drobne kobiety, których waga nie będzie dla niej stanowić problemu. Niemniej jednak, cała sytuacja jest dziwna, biorąc pod uwagę, że wszystkie inne rozmiary mają szynę wyższej klasy.
Ok, a co dostajemy, jeżeli chodzi o cięcia budżetowe względem Pro X? Koła – niższa półka, Urban 80 mm/85A. Nic specjalnego, ale z drugiej strony – nie ustępują w niczym kołom montowanym przez konkurencję w ich modelach z tej samej kategorii cenowej. Na plus zaliczyć trzeba dobry, sprawdzony przez ponad dekadę w wielu modelach kół core (rdzeń) – nie trzeba się obawiać, że popęka.
Łożyska SG7 to także raczej części, które określiłbym mianem „wystarczające” – to w zasadzie w pełni stalowe, swojskie ABEC 7 smarowane żelem silikonowym. Po sezonie intensywnej jazdy pewnie będą najpewniej do wymiany, ale podobny los czeka każde łożyska, wcześniej czy później.
A but? Oprócz tego, że klamra 45 stopni jest starego typu, oraz liner jest mniej zaawansowany (to po prostu niezmieniony model ze wcześniejszych lat), niż ten nowy, użyty w RB Pro X, otrzymujemy niemal to samo, co w droższej rolce. I tutaj leży piękno modeli Cruiser – w dużej mierze, doświadczenia z jazdy w nich będą identyczne do tych, które oferuje droższa wersja. Rolki te są także świetną bazą do rozbudowy, dzięki naprawde solidnemu butowi z dobrym montażem szyny - już zyskały wielu fanów pośród właścicieli szyn typu Endless czy NN Skates. Warto dodać, że mocowanie szyny w modelach z sezonu 2022 zostało poprawione - mamy tutaj już normalne 165 mm (w poprzednikach rozstaw był minimalnie mniejszy), co przekłąda się na lepszą kompatybilność z szynami innych producentów.
Ostatnia kwestia, która sprawia, że doceniam te rolki, to hamulec. Tak, wiem doskonale – wiele osób zwyczajnie się go pozbędzie jak najszybciej, bo podczas jazdy freeskate tylko zawadza. Jednakże rolki wyposażone w hamulec lepiej się nadają dla osób, które zaczynają naukę jazdy od zera, niż te bez niego. Jest to najprostsza do nauczenia się metoda hamowania i dobrze opanowana, bardzo skuteczna. Zanim nowicjusze i nowicjuszki poczują się na tyle pewnie, by móc kontrolować prędkość, jest to element, który może im ocalić skórę, zwłaszcza jeżeli uczą się jazdy samodzielnie, a nie pod okiem instruktorów.
Hamulec to nie jest drogi element rolek – fajnie by było, gdyby miało go więcej modeli freeskate (choćby wrzucony do pudełka), zwłaszcza tych tańszych, po które częściej sięgają początkujący.
Nowe modele Rollerblade RB znajdziecie w sklepie:
RB 80 Cruiser – Czarno/Żółte
RB 80 Cruiser W - Czarno/Aqua
Rollerblade RB PRO X – Szaro/Czerwone
Zachęcam też do zerknięcia na stronę kolekcji tych rolek, bo na magazynie jest jeszcze kilka par z poprzednich lat (w tym wersja trzykołowa, RB 110 3WD), które można dostać w dobrej cenie.
Szczerze polecam te rolki. Sam zaopatrzyłem się w zeszłym sezonie w RB 80 Cruiser, które mocno zmodyfikowałem (głównie dlatego, że ich skorupa w moim rozmiarze okazała się zbyt obszerna), oraz wymieniłem szynę na tę znaną z Twister Edge, ale w rozmiarze 255 mm (montowana w największych rozmiarach tych rolek). Jeździ się w nich świetnie, ale to temat na inny tekst.
Do następnego,
Herb