-15% na WSZYSTKO! Kod : black
PLN
Menu
Schowek

Wybierz kategorię

PLN
Koszyk 0
Przybornik

Impala: nowy gracz na rynku wrotkarskim

Impala: nowy gracz na rynku wrotkarskim

Jak Impala Skate dokonali niemożliwego

Jeżeli jesteście znawcami branży wrotkarskiej, to pewnie doskonale sobie zdajecie sprawę z tego, że rynek jest w zasadzie zabetonowany, jeżeli chodzi o układ sił. Mamy na nim kilku głównych graczy i trochę pomniejszych, którzy dobrze prosperują w swoich niszach, oraz całą resztę, czyli zbiór najczęściej kiepskiej renomy producentów. Nie inaczej jest na rynku wrotek. Tutaj jest nawet ciężej, bo publika składa się głównie z osób jeżdżących amatorsko, które wchodzą do sklepu i kupują te wrotki, które się im podobają i są w przystępnej cenie.

Wejść z całkowicie nową marką, czy nawet wypromować już istniejącą, aby dotrzeć do szerszej grupy odbiorców, jest niezwykle trudne. Najczęściej wymaga to tytanicznych wręcz nakładów pracy i jest wieloletnim procesem.

W zasadzie nie ma od tego wyjątków. Może niektórzy za przykład podadzą markę Them Skates, jednak jest ona dziełem człowieka o statusie legendy oraz celebryty w środowisku. Można śmiało powiedzieć, że gdyby to nie Jon Julio, ale w zasadzie ktokolwiek inny, wypuścił na rynek rolki tak niedopracowane jak pierwsza wersja Them 908, szybko by zwijał interes.

A może znacie historię francuskiej firmy Trigger Skate? Na początku skupiali się wyłącznie na jeździe agresywnej. Pomimo tego, że to firma wyrosła ze społeczności skupionej wokół rolek, założona przez osoby znane w środowisku, nie wiodło się jej dobrze. Dlatego, aby utrzymać się na powierzchni, Trigger Skate poszerzyli swoją ofertę o oparte na ogólnodostępnych projektach rolki freeskate i dla dzieci, a później o hulajnogi wyczynowe i deskorolki.

Firma Powerslide od lat próbuje wypłynąć na szerokie wody z wrotkami pod marką Chaya. Nie sposób odmówić im jakości - jednak konkurencja na rynku roller derby jest silna. Z kolei wrotki z kolekcji Chaya Lifestyle, pomimo naprawdę dobrej jakości w atrakcyjnej cenie, ciągle jest druga ligą w porównaniu do firm z dłuższym stażem na rynku.

W takich warunkach ciężko sobie wyobrazić, aby firma „znikąd” mogła wejść na rynek rolek lub wrotek i od razu narobić szumu, a jej produkty będą wyprzedawać się na pniu. Jeszcze niedawno, nikt by nie uwierzył, że takie coś może się wydarzyć. A jednak - Impala Skate tego dokonali.

Mit założycielski

Jeżeli odwiedzimy stronę Impala Skate, nie znajdziemy na niej dosłownie nic o ludziach, którzy stoją za marką. Informacje na ten temat są zdawkowe i ograniczają się w zasadzie do tego, że firma prowadzona jest przez kobiety kochające wrotkarstwo (w szerszym rozumieniu tego słowa, zawierającym w sobie deskorolki, wrotki oraz rolki) oraz została założona w australijskim mieście Melbourne, w 2017 roku.

Radosne dziewczyny na rolkach Impala

Na rynek rolek firma Impala Skate weszła dopiero pod koniec sezonu 2020, który z wiadomych względów był bardzo burzliwy. Wcześniej już produkowała deskorolki różnego typu oraz wrotki. Firma nigdy nie ukrywała, że nie produkuje sprzętu do jazdy wyczynowej. Ich produkty są skierowane do konkretnej grupy odbiorców - dla której to, na czym jeżdżą, pełni w równym stopniu rolę akcesorium modowego, co środka do rekreacji czy utrzymania kondycji fizycznej. Każdy model deskorolek, wrotek i rolek firmy nawiązuje stylistyką do lat 1980-1990, na które wiele osób, także młodych, które nawet nie urodziły się w tamtym czasie, patrzy przez różowe okulary nostalgii.

Głównym motorem napędowym sukcesu Impala Skate jest oczywiście marketing. Takiej kampanii reklamowej nie widział świat wrotkarstwa. Świetne, zdjęcia modnie ubranych, radosnych i uśmiechniętych osób, które mają wyraźną frajdę (lub przynajmniej ją przekonująco udają) z jazdy na deskach, wrotkach i rolkach tej marki są jednym z najmocniejszych jej punktów. Dodajmy jeszcze klipy wideo „w klimacie” i mocną ofensywę na froncie mediów społecznościowych. Sami zobaczcie choćby konto marki na Instagram. Przekaz jest jasny – Impala Skate to modna marka dla modnie noszących się, pozytywnie nastawionych do życia ludzi.

To wszystko nie daje jednak pełnego obrazu, jeżeli chodzi o fundamenty sukcesu australijskiej firmy. Gdy marka weszła na rynek rolek, miała za sobą już trzy lata obecności w magazynach modowych i lifestyle’owych. Mówimy tu głównie o publikacjach skierowanych do kobiet, choć w prasie męskiej (myślcie raczej w kategoriach Vogue Man, niż Playboy) także pojawiały się wzmianki o wrotkach od Impala Skate. Ekspozycja w periodykach takich jak ELLE, Harper’s Bazaar czy Marie Claire na pewno wydatnie przyczyniła się do sukcesu pośród osób spoza środowiska rolkarzy.

Istotnie, sprzęt Impala bije szczyty popularności pośród takich właśnie „casuali” – ludzi, którzy nie jeździli wcześniej na rolkach/wrotkach/deskorolkach lub robili to jedynie w dzieciństwie. Widać sporą dysproporcję w tym, do kogo kierowane są te produkty – główną grupą odbiorców są, bez dwóch zdań, kobiety. Co w zasadzie jest miłą odmianą, ponieważ większość marek w naszej branży jednak kładzie większy nacisk na przekaz kierowany do mężczyzn. Firma znalazła receptę na powtórzenie sukcesu Penny Boards, które swego czasu były obowiązkowym akcesorium młodocianych fanek i fanów świata mody.

Wrotki Impala Pink

W tym miejscu czytelnicy bardziej rozeznani w świecie globalnego kapitalizmu i marketingu mogą sobie zdać sprawę, że coś tutaj się nie klei. W końcu redakcje czasopism typu Harper’s Bazaar nie robią niczego z potrzeby serca, a za byle wzmiankę (de facto – reklamę) u nich trzeba słono zapłacić. Jak mała firma, powstała zaledwie w 2017 roku, mogła sobie pozwolić na tak szeroko zakrojone działania na polu budowania wizerunku?

Odpowiedź jest banalnie prosta. To wcale nie jest mała firma.

Czarnoksiężnik za kotarą

Impala Skate to marka stworzona przez Globe International – korporację wyrosłą na skateboardingu oraz modzie ulicznej. Jej początki sięgają lat 1980, a wszystko zaczęło się od firmy dystrybuującej sprzęt deskorolkowy z USA na rynek australijski. Przez cztery następne dekady, firma rozrastała się wchodząc na kolejne obszary aktywności: streetwear, surfing, snowboarding, czy nawet produkcję odzieży roboczej. Przejęli także całkiem sporo mniejszych firm z branży deskorolkowej, a z jeszcze większą ich liczbą prowadzą ścisłą współpracę biznesową na całym świecie.

Nie jest więc zaskakujące, że taki gigant, z wieloletnim doświadczeniem w obszarze marketingu i trafiania w gusta publiki, stworzył dopieszczoną pod tym względem od A do Z markę. Ok, a co z tymi dziewczynami, które ją kontrolują? Z imienia i nazwiska wymienione nie są, ale nietrudno sobie wyobrazić, że w takim molochu jak Globe International znalazły się kobiety, które mają kompetencje aby robić to tak dobrze. Nie ma więc co się czepiać, ja im daję kredyt zaufania.

A po co tworzyć nową markę, zamiast rozwijać którąś z już istniejących o nową linię produktową? To bardzo proste – żeby zawęzić jej profil działalności do konkretnego wizerunku, rodzaju produktów oraz docelowej grupy odbiorców. Takie przykłady mamy już od dawna w świecie rolek, aby podaĆ jeden najbardziej znany: firma Powerslide wydzieliła w tym samym celu marki sprzętu do jazdy agresywnej: USD, Undercover oraz Kizer, pomimo że w teorii nic nie stało na przeszkodzie, aby sprzedawali ich produkty pod głównym szyldem.

Jeżeli chodzi natomiast o międzynarodowe korporacje – to też nic, co by było wcześniej niespotykane w naszej branży. Rollerblade to część korporacji Tecnica Group, pod której parasolem znajdują się także marki takie jak Tecnica, Nordica, Blizzard, Moon Boot oraz LOWA.

Wszystko, co zostało do tej pory opisane, to nie jest wiedza tajemna i wystarczy poszperać w Google, aby znaleźć te informacje. Gdy rolki Impala weszły na rynek po raz pierwszy, w międzynarodowej społeczności rolkarzy pojawiły się głosy, że kto będzie nimi handlował to zdrajca „sprawy” a tak w ogóle to kolejna bezczelność „deskarzy” względem naszego sportu. Przyznam, że sam prawie uległem pokusie poddania się takiemu plemiennemu myśleniu, jednak naszła mnie refleksja, że przecież firmy „rolkowe” robią dokładnie to samo.

Przykłady są. Wspomniani już wcześniej Powerslide próbowali swoich sił (bez większych sukcesów) w deskorolce z marką Volten. Roces wydają pod swoją marką zarówno hulajnogi jak i różnego rodzaju deskorolki.

Różnica jest taka, że w przeciwieństwie do tamtych prób, Impala Skate to nie jest projekt robiony na pół gwizdka, traktowany po macoszemu (byle więcej, byle taniej) i mający na celu konkurować z innymi firmami w tej samej niszy (bo znaleźli własną). Po „naszej stronie” podobnym, chlubnym wyjątkiem jest firma Sunshine Distribution, właściciele marki Razors, z powodzeniem działająca na rynku hulajnóg wyczynowych.

Jeżeli o wrotki chodzi - przyznam szczerze, że nie siedzę w tej "bańce". Jednak domyślam się, że z racji tego, że Impala Skate celują we wrotki do jazdy rekreacyjnej, a nie "pro" modele jak te wychodzące pod szyldem choćby Moxi Skates, nikt pośród prawdziwych entuzjastów i entuzjastek tego sportu alarmu nie podnosił. W końcu firm, które produkują tańsze wrotki, skierowane do odbiorców nie potrzebujących sprzętu do zastosowań profesjonalnych, trochę na rynku jest. A tak ponadto, największy szum po rolkowej stronie płotu zrobił się pośród rolkarzy ...aggressive, do których produkty Impala Skate nawet nie są kierowane.

Podsumowując, nie ma co się oburzać. Należy sobie zadać pytania, czy rolki jako całość branży zyskują na obecności danej firmy na rynku oraz czy sam sprzęt jest dobrej jakości? W obu wypadkach odpowiedź brzmi: tak!

Rolki Impala to nei tylko fitness!

Kiedy stare przynosi powiew świeżości

Rolki Impala to nic wyrafinowanego, jeżeli chodzi o sprzęt, a ich konstrukcja jest wyjątkowo prosta. Jest to celowe działanie, ponieważ w dokładnie taki sam sposób były zbudowane rolki obecne na rynku w pierwszej połowie lat 90-tych ubiegłego wieku.

But to stara, sprawdzona i lubiana skorupa – na pewno ma jakąś nazwę własną, ale wszyscy i tak mówią na nią „skorupa Cult”, ponieważ to z tymi rolkami Razors jest najbardziej kojarzona. To projekt otwarty, co oznacza, że każdy, kto zechce może jej użyć do produkcji rolek. O wytrzymałość nie ma co się martwić, sprawdziła się na stopach jednych z najlepszych rolkarzy aggressive na świecie, to sprawdzi się i na waszych.

Impala Skate wyposażyli ją w nową cholewkę, która jest bardziej estetyczna od tej stosowanej w Razors. But, pozostając wiernym erze, do której nawiązuje, trzyma stopę jedynie dzięki sznurowaniu oraz górnej klamrze – nie uświadczymy tutaj klamry bądź rzepu 45 stopni. Ponieważ całość jest odpowiednio sztywna, nie ma co się martwić o krzywienie nóg w kostkach.

Projektując liner, marka postawiła na pierwszym miejscu wygodę. To nie są rolki, które mają spełniać wyśrubowane standardy przenoszenia ruchów stopy, bo służą przede wszystkim do rekreacji i zabawy. Dostajemy więc grube pianki, które szybko dostosowują się do kształtu stopy, umożliwiając komfortową jazdę w zasadzie od razu po wyjęciu rolek z pudełka.

Szyna jest kompozytowa (plastikowa) i ponownie, jak to bywało w wypadku rolek z dawnych czasów, nitowana do buta. Kształtem nawiązuje do klasyki gatunku i posiada nawet wbudowany rockering za pomocą podkładek pod osie!

Koła w większości wersji Impala Lightspeed (bo tak nazywa się ten model rolek) mają wielkość 70 mm, a maksymalna średnica, jaka zmieści się do szyny, to 72 mm. Maratonu na tym nie wygracie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to jak najbardziej przemyślana decyzja. Jeżeli bywacie na rolkowych mediach społecznościowych typu fora i grupy dyskusyjne, na pewno znacie zapytania początkujących o to, co zrobić aby rolki nie były takie szybkie, bo mają problem z ich opanowaniem. Odpowiednio małe koła czynią Impala Lightspeed bardziej przystępnymi dla ludzi bez doświadczenia w jeździe na rolkach.

Jeden z wariantów Impala Lightspeed

Ogółem rzecz biorąc, to naprawdę sensowna opcja na start i do rekreacji – nie ukrywam, że jako fan twardych butów ze skorupą, zawsze ubolewałem nad tym, że producenci odeszli od tego typu konstrukcji w rolkach dla początkujących. To znaczy, były jakieś próby ma przestrzeni ostatniej dekady, jednak to wszystko stanowiło zaledwie dodatek do zalewu softbootów, a nie główną linię programową tych marek.

Modele Impala nie różnią się wiele od siebie – głównie kolorystyką, czasem się zdarzy od wielkiego dzwonu wersja z kołami 72 mm zamiast 70 mm i o większej twardości. Jeżeli chcecie nabyć Impala Lightspeed, jedyny czynnik, jaki musicie brać pod uwagę przy wyborze wersji, to wasze gusta estetyczne.

Wrotki zawsze w modzie.

Moda, ah - ta moda! Impala Skate odrobili lekcje. Podejście "styl na pierwszym miejscu" zaowocowało kolekcją wrotek, która naprawdę imponuje.

Ok, ale zanim będę się rozwodzić nad stylistyką, której nie powstydziliby się bywalcy sceny ballroom w Nowym Jorku, omówmy rzeczy techniczne. Wszystkie wrotki Impala mają:

  • Ten sam, klasyczny but, wyposażony w wysoką cholewkę - różne są jedynie kolory.
  • Te same plate i trucki wykonane z aluminium. Ponownie - jedyne różnice, to kolory.
  • Koła o tych samych parametrach: średnica 58 mm, twardość 82A, core z nylony. Co do różnic, pewnie się już domyślacie.
  • Te same łożyska ABEC7.

Proste. Na dzień dzisiejszy (przypominam, listopad 2021), w katalogu marki widnieje 14 wariantów kolorystycznych. To robi wrażenie. Jeżeli chodzi o projekty graficzne, wrotki Impala są dużo bardziej "odważne" i nietuzinkowe, niż jakiekolwiek inne wrotki (oraz rolki!) jakie w życiu widziałem. Od modelu Holographic, który wygląda, jakby został żywcem wyjęty z jakiegoś filmu sci-fi z lat 80 ubiegłego wieku, aż po wręcz "militarny" Forest Green, wrotki Impala to uczta dla oczu. Połączenia kolorów i wzorów, niekiedy krzykliwych, innym razem stonowanych i pastelowych, boleśnie uświadamiają, jak nijaka jest większość rolek pod względem stylistyki. Zwłaszcza softbootów, które w zestawieniu często wyglądają jak "Abibasy" kupione na tragowisku.

Impala Skate nie poprzestali jednak na tym. Marka wchodzi w kolaboracje z osobami, które cieszą się uznaniem w świecie mody i estrady. Jak dotychczas, przykłady takiej współpracy są dwa, ale nie ulega wątpliwości, że możemy się spodziewać kolejnych.

Pierwszym z nich jest model Marawa Rose Gold. Nazwa wzięła się od Marawa The Amazing - pseudonimu Marawy Ibrahim, artystki estradowej. W zasadzie jest to jej "pro model" wrotek. Marawa pochodzi z rodziny "cyrkowej" - całe dzieciństwo podróżowała z rodzicami po świecie. Od najmłodszych lat trenuje gimnastykę, akrobatykę i interesuje się muzyką. Po ukończeniu szkoły średniej wyjechała na cyrkowe tournee po Chinach, po czym poszła na studia ze ...sztuk cyrkowych i zdobyła dyplom licencjacki. Pomimo szerokiego wachlarza umiejętności, Marawa zdecydowała się wyspecjalizować w hula hoop. Jak sama mówi, hula hoop to świetna zabawa, są łatwe w transporcie, praktycznie każdego można w to wciągnąć, gdziekolwiek na świecie. Uwierzcie, ona doskonale wie, o czym mówi - ustanowiła rekord świata, kręcąc 200 obręczami na raz.

Ok, ale dlaczego ona i gdzie tutaj wrotki? Marawa jeździ od dzieciństwa, a jej marzeniem w młodości był występ w musicalu Starlight Express (wyobraźcie sobie śpiewających ludzi na wrotkach ubranych w stroje będące pomieszaniem stylistyki z Mad Maxa i Sailor Moon. A nawet, zobaczcie sami). Kocha jazdę na wrotkach, wplata ją w swoje występy i jest w zasadzie fanatyczką roller disco. W dodatku ma piorunująco pozytywną osobowość. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie powinno nikogo dziwić, że Impala Skate złożyła jej ofertę współpracy.

No dobra, ktoś może stwierdzić, że to jakaś niszowa ("zaledwie" 110 tysięcy obserwujących na Instagram) artystka estradowa, co nie? Zrobią jakiś collab ze znaną marką odzieżową, to dopiero byłoby coś!

No i zrobili. Z domem mody Cynthia Rowley.

Panom może to mówić mało, natomiast Panie interesujące się Modą przez duże "M" na pewno kojarzą nazwisko tej projektantki. Jej marka jest wyceniana na 100 milionów dolarów amerykańskich. Może nie jest to duża kwota w porównaniu do miliardów, na jakie wyceniane są marki jak Chanel, Armani czy Dior, niemniej jednak mówimy o firmie, która nie ma zasięgu globalnego tak jak one i działa głównie w granicach USA.

Wrotki Impala Cynthia Rowley

Może trudno w to uwierzyć, ale na świecie są osoby, dla których dać równowartość 130 Euro za produkt sygnowany inicjałami C.R. to niemal jak dostać go za darmo. W ofercie tego domu mody damski T-shirt kosztuje więcej, a jeżeli mowa o bluzach, sukienkach, topach, kurtkach i tak dalej, możemy dobić nawet do sześciokrotnośći tej ceny. I co najważniejsze - to nie jest jakiś biznes typu "dobra, macie tu prawa do użycia znaku towarowego, dawajcie tu kasę". Firma oficjalnie prezentuje te wrotki na swojej stronie, w dziale akcesoriów - choć w kategorii "buty", co jest nieco dziwne.

Model wrotek Cynthia Rowley Floral uderza stylistyką w nieco barokowe tony, co nie jest do końca moją preferencją, ale to nie do mnie jest on kierowany. Podczas pisania tego artykułu zapoznałem się z ofertą marki odzieżowej i zdecydowanie dominuje tam nienachalna elegancja - takich krzykliwych wzorów jest mało. Ale kim ja jestem, żeby mówić przedstawicielom firm wartych łącznie setki milionów dolarów, jaką stylistykę mają wybrać dla wspólnie robionych wrotek?

Jeżeli chodzi o wrotki - jest więc "na bogato". Ale jednocześnie, jak w przypadku rolek, jest prosto. W wyborze zarówno jednych, jak i drugich, jedyne, czym musimy się kierować, to nasz gust!

Czasami mniej znaczy więcej

Ta prostota to wbrew pozorom ogromna zaleta. Jako osoba, która odpowiada m.in. za opisywanie produktów na stronie naszego sklepu, jestem zaznajomiony z katalogami praktycznie wszystkich producentów dobrych rolek. I muszę przyznać, że są one niekiedy strasznie "zaśmiecone", jeżeli chodzi o ofertę dla początkujących.

Dla przykładu: marka X oferuje dwa rodzaje modeli do jazdy rekreacyjnej oraz fitness. But mają niemal identyczny, różni się sposobem wiązania. Oba różnią się ceną i występują w trzech wariantach: z kołami 80, 84 oraz 90 mm. Ceny zazębiają się w taki sposób, że np. różnica między wersją 84 mm droższego modelu oraz 90 mm tańszego to maksymalnie 50-60zł. W założeniu pewnie chodzi o danie konsumentowi szerszego wyboru, ale w praktyce wprowadza to tylko zamieszanie. A jeżeli jeszcze dorzucimy wersje z dopiskiem „W”, różniące się jedynie kolorystyką, to konsument(ka) bez wcześniejszego doświadczenia w jeździe na rolkach może dostać od tego mętliku w głowie. Sprzedawca doradzający w sklepie też będzie miał raczej sporo roboty w określeniu, który wariant najlepiej odpowiada potrzebom danej osoby.

A przecież da się inaczej. Np. zrobić tańszy model z kołami 80 mm i szyną, do której założymy maksymalnie 84 mm, droższy na podwoziu 90 mm i może do tego jeszcze premium 90 mm z lepszym systemem wiązania. I już mamy wyraźne odcięcie między modelami: jeden dla zupełnie początkujących, drugi dla bardziej zaawansowanych, a trzeci dla najbardziej wymagających, którzy są gotowi zapłacić za ulepszenie buta względem standardowej wersji.

Podejście Impala Skate jest proste: to są nasze rolki, stworzyliśmy je z myślą o jeździe dla przyjemności, różnią się tylko kolorem, kup te, który Ci się najbardziej podobają i nie martw się o nic innego.

Rolki Impala - znajdź własny styl!

Szczerze? To do mnie przemawia i nie miałbym żadnych oporów, żeby w nich jeździć. Może bym się nawet skusił, gdyby nie fakt, że mam już 4 pary rolek (a z luźnych części złożyłbym piątą), które i tak ostatnio zaniedbuję przez obowiązki służbowe oraz rodzinne. To dowód anegdotyczny, ale gdy zaledwie kilka dni przed pisaniem tego tekstu moja kuzynka, całkowicie zielona w temacie rolek, poprosiła mnie o radę w wyborze, to jednym z moich typów były właśnie Impala Lightspeed. Ostatecznie padło na RB 80 Pro, ale jestem pewien, że Impale nie odstraszyłyby jej od tego sportu.

Wrotkarki i wrotkarze, jak ja Wam zazdroszczę!

A co z wrotkami? Moim zdaniem, ich rynek jest dużo bardziej "uporządkowany" oraz przyjazny dla konsumenta, niż w przypadku rolek. Firmy zazwyczaj oferują maksymalnie trzy-cztery półki cenowe, przeznaczenie jest jasne, wariancja podzespołów niewielka (często ogranicza się do kółek indoor lub outdoor), różnorodność robi głównie kolorystyka.

Jako rolkarz i osoba pracująca w tej branży, czasami tego naszym "dziadkom", wrotkom, zazdroszczę. O ile łatwiejsze byłoby wytłumaczenie początkującym, jaki model wybrać, gdyby producenci nie mnożyli ich na siłę! Wiecie ile rolek rekreacyjnych/fitness firma Rollerblade pokazuje na stronie (stan na listopad 2021)? JEDENAŚCIE. Plus warianty damskie niektórych z nich. Większość z tych rolek jest łudząco podobna, co skutkuje tym, że początkująca osoba w praktyce może się pogubić bez pomocy doświadczonego sprzedawcy czy znajomych, którzy "siedzą" w rolkach.

Wrotki Impala Red

We wrotkach jest prosto: sprecyzuj, ile możesz wydać, wybierz typ wrotek (klasyczne, park, derby), wybierz model, który mieści się w twoim budżecie i kolor/wzór jaki Ci się podoba. Nie głowisz się nad tym, który ma lepsze koła, bo najczęściej w danym zakresie cenowym producent stosuje te same w każdym wariancie. Nie myślisz nad tym, który but ma lepsze klamry, system wiązania, wyściółkę. Nawet ja, jako rolkowy nerd, dla którego analizowanie i rozmyślania na temat sprzętu są idée fixe, czuję się niekiedy zmęczony chaosem, który każdego sezonu serwują nam marki rolkowe.

Napiszę to jeszcze raz: gdy chcesz kupić wrotki do jazdy "for fun", to po prostu kupujesz najdroższe, na jakie Cię stać, w kolorze, jaki Ci się podoba i jeździsz. Impala Skate nie wyważali otwartych drzwi i ich wrotki są projektowane według dokładnie takiej filozofii.

Konkurencja nie śpi

O tym, że Impala Skate zrobili coś naprawdę dobrze, niech świadczy, że nie kto inny a Roces idą w ich ślady. Włosi niespodziewanie przypomnieli sobie o swojej historii i wydali reedycję rolek Roces Street, pod nazwą Roces 1992.

Założenia są te same, co w przypadku Impala Lightspeed – ma być prosto, kolorowo i retro. Rolki bez wątpienia fajne, ale czy będą w stanie dotrzeć do nowych klientów, nie będących częścią naszej, rolkowej „bańki”? Szansa jest, jednak na pewno nie na taką skalę, jaką osiągneła firma z Australii. Zwyczajnie brakuje rozmachu w promowaniu tych rolek „na zewnątrz”, co wyraźnie widać.

I w tym sedno sprawy. Firma będąca w rękach „deskarzy” zrobiła w jeden sezon więcej dla popularyzacji jazdy na rolkach pośród (zwłaszcza młodych) ludzi, niż liderzy branży przez ostatnią dekadę. Życie potrafi zaskoczyć. Z takiego obrotu spraw, możemy jednak się tylko cieszyć, bo gdy ktoś sięgnie po Impala Lightspeed, w przyszłości może nabrać ochoty na „ambitniejszy” model innej marki.

No i nie zapominajmy, że im więcej ludzi jeździ na rolkach i wrotkach, tym lepiej dla społeczności zgromadzonych wokół tych sportów!

Wszystkie rolki Impala, dostępne w naszym sklepie, znajdziecie pod tym odnośnikiem. Jeżeli checie od razu wskoczyć na stronę konretnego wariantu kolorystycznego, linki poniżej:

Jeżeli wolicie wrotki, to znajdziecie je tutaj. I ponownie, poniżej lista z odnośnikami do każdego modelu z osobna: